poniedziałek, 9 listopada 2015

Samael

  Spojrzałem smętnie na ględzącą nauczycielkę. Gada tak już 44 minuty, chyba przeżyję jeszcze jedną? Zaraz, moment. Ja już jestem martwy. Jestem wampirem z klanu Rail. Przesrane.
   Mój klan istnieje od tysięcy lat. I pewnie istnieć będzie przez następne tysiące, niestety. Ale może zacznę od samego początku.   

   Czyli od historii powstania rasy wampirów. Są dwie tezy traktujące o początku naszego gatunku, możliwe że jesteśmy mutacją genetyczną, druga teza głosi, że nasze pochodzenie jest Anielskie.
   Dawno temu, tak dawno, że ludziach nie ćwierkały jeszcze ptaszki, Anioły były bardzo powszechne. Zamieszkiwały Ziemię i Raj. Żyły w spokoju i absolutnym szczęściu. Nawet po stworzeniu najgorszej istoty, czyli człowieka, były szczęśliwe. No wiecie, te bzdury o tym, że zawsze sobie pomagały, były dla siebie dobre i tak dalej. Jednak, tam gdzie jest dobro, z czasem pojawia się i zło. Taka to już klątwa. Tak więc, z czym wam się kojarzą Anioły? Tacy latający ludzie? Załóżmy, że macie rację, choć to poważnie okrojona prawda. Jakie cechy charakteru się wam z nimi kojarzą? Dobroć, miłość, życzliwość. W każdym bądź razie, wszyscy widzą je w drużynie DOBRA. Jednak, pomimo tej swojej całej masy wspaniałych cech, z czasem Anioły przestały widzieć. Przestały widzieć co to jest dobro, już tak się nim nie cieszyły. Dobro bez zła dobro nie ma prawa bytu. Dobro z czasem mętnieje, blaknie. Przestaje się dostrzegać różnicę pomiędzy dobrem, a złem, bo tego drugiego zwyczajnie nie ma. To samo stało się z Aniołami, i Bóg o tym wiedział. Lecz co można zrobić? Ja obecnie tego nie wiem, ale ten wielki Gościu, wiedział, że coś się stanie. I miał rację. Jego najlojalniejsze Anioły go zdradziły, przez co Bóg je strącił do piekła. Tak samo skończyli ich poplecznicy. Tylko... Niektórym udało się uciec. Zostaliśmy przeklęci przez ludzi, Aniołów i przez samego Boga. Każdej nocy czujemy niesamowity głód krwi. Każdej nocy zabijemy każdą żywą istotę, jeśli tylko wejdzie nam w drogę. Bez względu na nic. W tym czasie nie istnieje dla nas przywiązanie, obowiązek, czy nawet miłość i przyjaźń. Liczy się tylko jedno - krew. Takimi to już wszyscy jesteśmy egoistami. Mamy też wzmocnione wszystkie instynkty, nawet te typowo pierwotne, jak terytorializm. 
  Od momentu strącenia z Nieba, naszego domu, od momentu odrzucenia przez Boga, ściga nas umiłowany przez Najwyższego Anioł Zemsty. Podobno, jestem dzieckiem przeznaczenia, mam być najpotężniejszym wcieleniem Upadłych Aniołów. Wampirem zdolnym zabić Anioła, a może i nawet samego Boga.
  Mam na imię Samael.     

Czy w to wszystko wierzę? 
Nigdy w życiu.

___
 Wiem że to marna namiastka rozdziału, ale nie mam weny. Moja praca utknęła w martwym punkcie i kij z miotłą go nie ruszy.  Ale wiecie co? W następną niedzielę, dam wam taki rozdział, że w jeden dzień nie zdążycie tego przeczytać. Obiecuję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz